poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Podróże z Downem ??? Puknij się w głowę, Downie !



Zawsze lubiliśmy podróżować i od momentu, w którym Marsuś przyszedł na świat nie zamierzaliśmy zmieniać niczego w tym aspekcie. Zdecydowaliśmy, że po wielu miesiącach traumy – począwszy od półrocznego ciągłego leżenia w łóżku w związku z zagrożoną ciążą, po ogromny stres, który pojawił się po urodzeniu Marsusia – musimy zmienić otoczenie i odetchnąć.
Postanowiliśmy zatem wyjechać na wakacje – oczywiście z Marsusiem. Marsuś miał już ponad 4 miesiące, więc stwierdziliśmy, że jest już na tyle „duży”, że może jechać z nami. Nasza decyzja była oczywiście skonsultowana z lekarzami opiekującymi się Marsusiem, którzy nie mieli nic przeciwko naszemu wspólnemu wyjazdowi.
A zatem poszliśmy do biura podróży i z last minute wykupiliśmy wczasy na Krecie. Oczywiście nie muszę pisać, jaką burzę wywołaliśmy naszą decyzją wśród bliskich i znajomych. Nasi bliscy martwili się o nas, ale z drugiej strony wiedzieli przez co przeszliśmy i wspierali nas - do tego stopnia, że babcia i wujek Marsusia przyszli z odsieczą i pojechali z nami.
Gorzej było ze znajomymi, którzy pukali się w głowę i ostentacyjnie wyrażali swoją opinię na temat naszego wyjazdu. No bo przecież jak można wyjechać na zagraniczne wczasy z tak małym dzieckiem? Nie dość, że z tak małym dzieckiem, to do tego niepełnosprawnym??? Wg niektórych byliśmy po prostu wariatami. Dobrze, że do wyjazdu było niewiele czasu, bo w końcu usłyszałabym "z niemowlakiem na wakacje? Puknij się w głowę, Downie". Takie były reakcje i nastoje ludzi postronnych! Wkurzało nas to, że wszyscy nagle wiedzą lepiej czego nam potrzeba. Ale cóż ... I tak zrobiliśmy po swojemu!
Dodam tylko, że było kilkanaście lat temu, kiedy zagraniczne podróże nie były tak powszechne jak obecnie. Ja natomiast wychodziłam z założenia, że tam też żyją dzieci, też są lekarze i opieka zdrowotna. Nie jechaliśmy przecież do dżungli, wiec czego miałam się obawiać? Tak samo musiałam opiekować się Marsusiem w Polsce, jak i na Krecie, wiec w czym problem? W głowie, w stereotypach, w kulturze...

Tak na marginesie dodam, że zauważyłam, że ludzie w naszym kraju wciąż - po kilkunastu latach - nie chcą lub boją się podróży z niemowlakami, a nawet z małymi dziećmi (takich do dwóch lat). Oczywiście zdarzają się osoby, którym dziecko nie przeszkadza w wypoczywaniu, ale to wciąż mała garstka.
Przerażające jest jednak to, że znaczna część społeczeństwa nie akceptuje małych dzieci, zwłaszcza w podróży bo "zakłócają spokój, a i tak niczego z tych wakacji nie zapamietają" (wniosek wysuwam na podstawie audycji zasłyszanej ok. dwa tygodnie temu w I programie Polskiego Radia, podczas której ludzie dzwonili i bardzo negatywnie wypowiadali sie na temat rodziców, którzy zabierają swoje małe pociechy na wakacje. Wiecej luzu Moi Drodzy! Na świecie są większe zmartwienia niż tylko płacz dziecka podczas dwugodzinnej podróży samolotem! )

No ale... ostatecznie kto miał rację? 

Dowiesz się w następnym poście - Podróże z Downem. Kreta J
;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz